Ten kto nieustannie poszukuje perfekcji wie, że droga którą wybrał nie ma końca. Aionowie i Demiurgowie posiadali tę skazę - potrzebę doskonałości. Czy wynikała ona z tego, że zrodzili się z dumy Stwórcy, czy też była ona ich osobistą tęsknotą za Bogiem. Dość że potrzeba, by wszystko co tworzą było najwspanialsze, dominowała nad innymi pragnieniami i celami. To czyniło ich życie niepełnym i wciąż pchało do nowych wyzwań.

 

Demiurgowie zamieszkawszy pośród ludzi obserwowali ich zachowania. Odwiedzali czasem także siedziby elfów, by nabrać większego wyobrażenia, o tym jakie są dzieci Boga i co czyni je wyjątkowymi. Pomimo wielu prób, czynionych w ukryciu, nie udało się Demiurgom stworzyć Cienia posiadającego stałe ciało. Cienie w tym względzie srodze zawiodły swoich stwórców, nie pragnęły bowiem takiego ciała. Na wszelkie próby udoskonalenia reagowały nerwowo i niechętnie. Demiurgowie byli jednak nieugięci, jak rodzice którzy dobrze wiedzą co jest lepsze dla swoich dzieci. Każdego miesiąca, kiedy księżyc stawał się ciemny, zbierali się w Dolinie Faad jak za pierwszym razem. Przynosili najprzeróżniejsze ingrediencje pochodzące z żyjących istot i ich ciał. Jednak żadna receptura, ani wizja nie spełniła ich oczekiwań.

 

Przy siódmym ciemnym księżycu roku Demiurgowie postanowili użyć do swoich prób żywego człowieka, by pozyskać od niego ciało. Trudno było znaleźć człowieka, który dobrowolnie zgodziłby się na złożenie w ofierze. Według zamierzeń trzeba było go zabić. Najpierw uwolnić jego duszę, a potem wykorzystać ciało łącząc je z cieniem. Jednak by nie skazić swoich dzieci winą zbrodni ważne było, by człowiek ów oddał swoje życie dobrowolnie dla dobra dzieła. Taka ofiara dodawała mocy i błogosławiła swoją szlachetnością cały proces tworzenia, przydając mu iście boskiego wymiaru.

 

Tym człowiekiem, który zdobył się na to heroiczne poświecenie, była młoda kobieta o imieniu Ananni. Od urodzenia czuła, że zrobi coś ważnego i wielkiego. Wszyscy dookoła kpili z niej, kiedy mówiła, że urodziła się by zmienić świat, ponieważ była tylko córką piekarza. Nie była podobna do innych młodych ludzi. Nie szukała głośnego towarzystwa. Nie lubiła zabaw. Błądziła samotnie po ustronnych miejscach, odległych grotach, górskich kryjówkach. Były to miejsca, które bardzo lubili Demiurgowie i tworzyli tam swoje siedziby. Lubiła przebywać w ciemnościach, a światło dzienne ją irytowało, przez to Ananni miała bardzo blada cerę i nieco podkrążone oczy. Była też zbyt wysoka i zbyt chuda. Gdyby nieco o siebie zadbała, można by uznać ją za urodziwą dziewczynę. Ale Ananni nie myślała o swoim wyglądzie, miała misję i bardzo chciała ją wypełnić. Nie znała jednak jej natury. Doprowadzało ją to do szaleństwa.

 

Toteż kiedy pewnego wieczoru, tuż przed zmierzchem, spostrzegła potężną postać. Siła ducha tej istoty przygwoździła ją do skały, o którą musiała się wesprzeć. Wezbrała w niej fala ekscytacji. Ten ktoś, kto przed nią stanął był o wiele większy niż człowiek, nawet niż elf. Był materialny, ale czuła, że jego moc nie jest tylko fizyczna, że spojrzawszy na nią opętał jej umysł, duszę i wszystkie zmysły.

 

Gdy poprosił o pomoc, nie umiała mu odmówić. Rozpoznała bowiem naturę owej istoty. Poczucie dumy wynikające z tego, że ktoś tak słaby jak ona może pomóc komuś tak możnemu jak Demiurg, rozpierało ją.

 

Na imię miał Adhar. Od dawna szukał kogoś takiego jak ona. Nadawała się idealnie do realizacji planu, który uknuli jego bracia. Choć jej ciało było dość wątłe miał nadzieję, że wytrzyma rytuał i spełni ich oczekiwania. Po kilku słowach przywitania, uspokoił dziewczynę. Nie zwlekając długo zaprosił Ananni, by zamieszkała w górskiej osadzie Demiurgów w Uruz. Ona zgodziła się ochoczo. Czuła bowiem, iż znalazła się wreszcie na właściwej ścieżce przeznaczenia.

 

Gdy dotarli na miejsce, była tam traktowana wyjątkowo. Dano jej odczuć jak wiele robi dla wiecznych stwórców, jak ważna będzie jej ofiara. Nie mówiono jej jaki naprawdę jest cel rytuału. Wiedziała jedynie, że jej ofiara odmieni świat i że ona sama odrodzi się w innej postaci. Postaci która będzie doskonalsza. Niewielu ludzi, opętanych misją zmieniania świata, zgodziło by się na takie warunki. Ananni była zachwycona.

 

Kiedy przyszła pora siódmego czarnego księżyca siódmego roku dwa Cienie przyprowadziły Ananni do kręgu.

 

Nigdy nie widziała tylu Demiurgów na raz. Zdawało jej się, że wypełniali całą dolinę. Kiedy szła rozstępowali się i kłaniali. Jej biała jak kreda twarz jaśniała w delikatnym uśmiechu. Długie czarne włosy powiewały poruszane zimnym wiatrem. Ubrana w białą szatę zdawała się unosić nad ziemią.

 

Adhar podał rytm, a jego bracia go podchwycili i miarowo zaczęli mu wtórować uderzając w dłonie. Cienie wprowadziły dziewczynę na sam środek narysowanego kręgu. Stanęły jeden przed nią a drugi za nią, wzniosły ręce tworząc nad jej głową dach. Rytuał się rozpoczął.

 

Ananni czuła wyraźnie jak jej stopy stają się coraz lżejsze, potem brzuch, potem kolejne części ciała, jakby znikała, jakby odlatywała. Krąg Demiurgów wirował dookoła. Nad nimi błyszczała łuna mocy, mieniąca się błękitnie. Straciła poczucie czasu.

 

Upadła na ziemię.

 

Kiedy byli już pewni, że dusza uleciała z niej, dwa cienie ułożyły ciało równo kierując głowę na północ, nogi na południe, ręce zaś na wschód i zachód. W samym środku tułowia, tam gdzie znajduje się splot słoneczny, umieściły nieduży owoc życia. Oko boskiej mocy, jak wierzyli Demiurgowie.

 

Wystąpiło na przód siedmiu z nich. A imiona ich to: Empyrion, Zahrun, Zaron, Adhar, Urian, Doksomedon, Hamon. Uczynili krąg, trzymając się za ręce, wpatrywali się w ciemność nad nimi. W milczeniu przywodzili swoją wizję, jednomyślni w niej i w swojej woli. Wola istot tak wielkich jak Demiurgowie zawsze odkształca rzeczywistość, w sposób nieunikniony wpływa na materię.

 

Siłą ich myśli owoc najpierw uniósł się, rozłożył się na części i rozprysł w powietrzu. Zaniepokoiło to niektórych uczestniczących w rytuale Demirugów, ale nie tych którzy tworzyli wewnętrzny krąg. Ci w wielkim skupieniu patrzyli w jeden punkt w pustce nieba. Po dłuższej chwili stamtąd, jakby z nicości, nadpłynął błękitny płomień. Jak piorun uderzył w polanę, która cała zajęła się nim w okamgnieniu. Demiurgowie zastygli w bezruchu. Jakby ich oczy na moment oślepły, jakby zamarzły ich ciała i zmysły. Ciało dziewczyny uniosło się w powietrze i zawirowało.

 

Wstawał już świt gdy się ocknęli. Pośrodku kręgu siedziała Ananni. Odmieniona. Nie była cieniem, ani nawet cieniem, który pozyskał cenne naczynie ciała. Była kimś zupełnie innym. Była tym który umarł ale żyje, długowiecznym bytem.

 

Ananni stała się pierwszym wampirem. Ale co to znaczyło dla świata, Demiurgowie mieli dopiero się przekonać. A po nich wszystkie inne rasy. A na końcu, sam Bóg.

+